Quantcast
Channel: nails and more
Viewing all 78 articles
Browse latest View live

mehendi

$
0
0

Wywijasy, kropki, kreski... czyli mehendi!
U mnie jednak nie na dłoniach, a na samych paznokciach dla przełamania delikatnego błękitu.


Dawno temu, gdy jeszcze nie miałam farbek ani pędzelków ,zdobienia wykonywałam szpilką zamoczoną w lakierze lub... eyelinerem. Ostatnio przypomniałam sobie o tej metodzie, gdy zobaczyłam kilka zdobień wykonanych specjalnym pisakiem do stylizacji paznokci. Drobne elementy zdecydowanie łatwiej maluje mi się wszelakimi "długopisami" niż pędzelkami. Motywy mehendi bardzo podobają mi się na paznokciach, więc gdy podczas porządków w ręce wpadł mi eyeliner Wibo myśl była jedna.:)


Nie miałam żadnego konkretnego zamysłu co do zdobienia, nie wzorowałam się na niczym szczgólnym. Rysowałam co przyszło mi do głowy i w efekcie postał mały "miks mehendi".




Udanego tygodnia!

















Artystyczna Środa (cz II)

$
0
0

Już prawie połowa tygodnia, więc czas na kolejny wpis z serii "Artystyczna środa".
Dzisiaj coś, co wiąże się z nazwą bloga-geometryczne rysunki.


Ostatnim razem mogliście widzieć szkice, wymagające nieco więcej wprawy i czasu, niż dzisiejsze "twory", coś, co każdemu polecam wypróbować. Rysunki, których najtrudniejszym elementem jest kontur (sama często wykonuje go po kilka razy). Pozostała część to zabawa geometrycznymi formami i kolorem. Relaksujące i niewymagające wielkiego skupienia. Moimi inspiracjami, gdy rysuję coś takiego, są głównie tatuaże, w których pierwsze skrzypce grają figury geometryczne.


lipiec 2014
listopad 2014
luty 2015
czerwiec 2015







Podobają Wam się takie geometryczne twory?:)





Bitwa Tygodnia: topy matujące

$
0
0


 Nadszedł czas na bitwę tego tygodnia.
O tytuł lepszego powalczą ze sobą topy matujące.
Vipera"Focus on" oraz Lovely"Matte Top Coat".
Zobaczcie kto wygra!



Matowe paznokcie to coś, co bardzo mi się podoba. Jednak kupowanie całej buteleczki koloru z matowym wykończeniem kompletnie mi się nie opłaca, tym bardziej, że lakierów mam wiele. Rozwiązaniem, w chwili ochoty na matowy manicure, są top coaty dające matowe wykończenie.
Wydawałoby się, że kosmetyk idealny dla fanek matu. Czy jednak z każdego będziemy równie zadowolone? Porównajmy zatem dwa topy, które mają stworzyć matowy efekt na naszych paznokciach.


Vipera

Lovely



Czas na bitwę!


 kategoria pierwsza:
Efekt matu:

Myślę, że w topie matującym to efekt jaki daje jest najważniejszą kategorią. W obu przypadkach nakładam jedną, średniej grubości warstwę.
Bez większego zastanowienia mogę wskazać top Lovely. "Gasi" on nieco kolor, pokrywając białą mgiełką, ale paznokcie z nim są po prostu matowe. Vipera "zjada" błysk, ale dla mnie jest to top, dający satynowe wykończenie, a nie prawdziwy mat. Wielki plus dla Lovely.




kategoria druga:
Trwałość na paznokciach:

Mam na myśli trwałość matowego efektu. Jak wiadomo, mat lubi "uciekać" z czasem. Vipera, nie dość, że nie daje pożądanego efektu, to jeszcze po jednym dniu znika z paznokci, dając efekt płaskiego połysku. Lovely utrzymuje się lepiej. Mat po dwóch dniach jest porównywalny do matu jaki daje Vipera zaraz po wyschnięciu. Kolejny dzień to starcie lakieru do efektu Vipery po jdnym dniu. Plus dla Lovely.




kategoria trzecia:
Trwałość w buteleczce:

Oba topy mam ok. 1,5 roku. Vipera trafiła do mnie 2 miesiące wcześniej i jest w dobrym stanie do dzisiaj. Lovely mocno zgęstniał, utrudnia to malowanie, szczególnie przy wysokich temperaturach. Tym razem plus wędruje do Vipery.




kategoria czwarta:
Wysychanie:

Jak widzicie na zdjęciach pod kategorią "trwałość", te, na których była Vipera są zniszczone. Top schnie dość długo, a nawet gdy wydaje się, że jest wystarczająco utwardzony dzieje się z nim to, co widać wyżej. Lovely wysycha o wiele szybciej. Czasem nawet miałam wrażenie, że przyśpiesza wysychanie lakierów pod nim. Kategorię wygrywa Lovely.





kategoria piąta:
Pędzelek:

Włosie obu pędzelków jest bardzo podobne. Średniej długości, dość gęste, tworzące szeroki pędzelek. Oba wygodnie leżą w dłoni, nie utrudniają aplikacji. Plus wędruje do obu kosmetyków.




 kategoria szósta:
Buteleczka:

Oba opakowania są dość neutralne, wizualnie dobrze wyglądają. Na Viperze mamy więcej informacji np. skład kosmetyku, który według mnie, powinien znajdować się na każdym kosmetyku. Mimo to plus wędruje do obu topów.






kategoria siódma:
Cena:
Lovely kupimy w cenie 7,19 zł na stronie Rossmanna. Pojemność to 8 ml, zatem 1 ml topu kosztuje nas 90 groszy.
Vipera to 12 mililitrów topu w sklepie internetowym Vipery zapłacimy 11,49 zł. Jeden mililitr kupujemy za 96 groszy.
Lovely pokonuje Viperęo 6 groszy.



kategoria ósma:
Dostępność:

Oba lakiery możemy kupić w sieci-Viperę w sklepie inerneowym marki, a Lovely w drogerii online Rossmanna. Moją Viperkę kupiłam w małej drogerii co jest dużym plusem. Można też ją znaleźć na wysepkach firmy. Lovely powinno być we wszechobecnych Rossmannach (chociaż u mnie już dłuższy czas nie ma tego topu).




 Podsumowanie:


Myślę, że nie ma co debatować. Lepszy, bez wątpienie, okazuje się Lovely, który praktycznie dyskwalifikuje przeciwnika już w pierwszej kategorii. Oczywiście, satynowy efekt może się podobać, jednak ja od matującego topu oczekuję, po prostu-efektu matu.  Lovely ma też swoje minusy, ale w pojedynku z Viperą zwycięża 7 do 4.

Oba topy stanęły na głowie aby mnie zadowolić, ale tylko Lovely spełnił moje oczekiwania.

Używacie matujących topów?
A może matowe paznokcie to coś kompletnie nie w Waszym klimacie?














różowe róże

$
0
0



Nadszedł magiczny czas odpoczynku od krzykliwych wzorów i kolorów.
Pozostaje jednak w letnim, kolorowym klimacie.
Zapraszam na róż w duecie z różami.


Po pewnym czasie zabawy kolorami i wzorami, prędzej czy później, nachodzi mnie ochota na coś bardziej delikatnego, stonowanego i spokojnego. Tak było też tym razem. Potrzebowałam chwili odpoczynku od intensywnych kolorów. Wybór padł na, kupionego całkiem niedawno Rimmela. "Rose Libertine" to wyraźny, ale przygaszony i spokojny róż. Pięknie zgrał się z naklejką wodną, która delikatnie urozmaiciła całość. Nie ma co więcej dodawać. Zostawiam Was z kilkoma zdjęciami.





Lubicie czasem, tak jak ja, odpocząć od wymyślnych, intensywnych zdobień?


















Artystyczna Środa (cz. III)

$
0
0


Ta środa będzie artystyczna, ale tym razem na paznokciach.
Coś o czym już wspominałam-czas na wyrobienie sobie ręki w malowaniu pędzelkami i farbkami.
Zapraszam zatem na wakacyjny widok na paznokciach.


 Zdobienia a'la pejzaże robią bez wątpienia wrażenie. Sama lubię od czasu do czasu znaleźć chwilę na skupienie i rysowanie, czego efekty mogliście widzieć już tutaj i tutaj. Czasem zdarza się, że kartkę zastępują paznokcie. Tak właśnie powstają moje "malowanki". Nie jest to dla mnie typowy manicure i zazwyczaj coś takiego wykonuję tylko na jednej ręce i nie noszę długo. "Pejzaże" robię totalnie dla przyjemności, bo nie są one ani trochę praktyczne.


Wszystko byłoby dobrze, gdyby kompletnie nieudane (moim zdaniem) palmy. Źle zmieszałam kolory i jakoś ta zieleń taka... bez energii. Do tego mogłam bardziej postarać się z namalowaniem ich. :) Całość zrobiłamje pewnie dobre 3 tygodnie temu.  Leżakowało w folderu i już miałam go nie pokazywać, ale skoro już poświęciłam czas i nie straszy to czemu nie? Dzieło sztuki to nie jest, bywały lepsze malowanki u mnie, np. tutaj, ale uczę się i nie zniechęcam potknięciami.







Ściskam mocno!

















A jednak Czady istnieją!

$
0
0

Bieszczady. 
Magiczne miejsce o którym najczęściej wspominam. Na blogu, w rozmowach i nie tylko.
Wspomnę dzisiaj po raz kolejny.


Pięknie jest stać znów w miejscu, gdzie było się ponad 6 lat temu i stwierdziło się, że będzie się tutaj wracać jeszcze wiele razy. 
Gdzie uświadomiło się sobie, że to wyjątkowy skrawek Ziemi.
 Jeszcze lepiej, że ta wyjątkowość staje się coraz większa z każdym, kolejnym wypoczynkiem tutaj, kolejnym dniem pobytu.

  
Intrygujące, że wraz z poznaniem coraz to większej części tego miejsca chce się przyjeżdżać tutaj kolejny raz, następny i znów następny...
Ma się ciągły niedosyt.
 Wspaniałe, że nie działa to miejsce, jak wiele innych-przyjechać, zobaczyć, zrobić pamiątkowe zdjęcie. Nie wrócić.



Tutaj jest po prostu pięknie. 
 Magicznie.


Tutaj jest jakoś inaczej.
Tutaj chce się zawsze wracać.


Za tym miejscem się tęskni.


I może to tylko ja mam taki sentyment do Bieszczad? 
Nie. 
Myślę, że legendarne Czady ukrywają się jeszcze czasem za drzewami w pobliżu szlaków 
i rzucają na niektórych wędrowców swój urok.  (odsyłam do wygooglowania legendy o Biesie i Czadach)
A ja po prostu trafiłam na ich sporą grupkę i stwierdzili, że młoda dziewczyna (a może dziecko?!) będzie dla nich "dobrą ofiarą".
No i co tu dużo mówić: ich urok bardzo mocno na mnie zadziałał. :)


I dobrze ujął to niedawno Michał w jednym ze swoich wpisów: 
"z Bieszczad człowiek wraca lepszy".



Teraz czekam na Złotą Jesień.


______________________________________________
Zbierałam się do tego wpisu prawie dwa miesiące. Nie miałam pojęcia jak ugryźć temat. Bardziej "sercem", czy zostać przy suchym tekstem i zasypaniu Was zdjęciami. Rok temu, po powrocie z Bieszczad, najpierw zrobiłam wpis "z serca", a później sporo go pozmieniałam. Żeby był bardziej mechaniczny, bo stwierdziłam, że nie pasują tutaj takie wpisy, są zbyt prywatne. Jednak z drugiej strony-dlaczego blog nie może być też takim miejscem? Nie mam zamiaru dzielić z Wami zbyt intymnymi sprawami, ale myślę, że takie wpisy dają i mi pewną satysfakcję, możliwość spróbowania czegoś innego, a Wy możecie mnie poznać od nieco innej strony. 
Zdjęcia pochodzą z mają tego roku, są moją własnością. Nie zezwalam na ich rozpowszechnianie i kopiowanie

















Bitwa Tygodnia: stemple

$
0
0

Stemplowanie-magiczna metoda dzięki której możemy wyczarować na paznokciach niezwykle skomplikowane wzory
w zaledwie kilka minut.
Niezbędny do tego jest stempel, nasza lakierowa "pieczątka".
Zapraszam zatem na "Bitwę Tygodnia" pomiędzy dwoma stemplami.


Oba recenzowane przeze mnie gadżety są najczęściej używanymi stemplami, więc myślę, że sporo z Was ma już wyrobioną swoją opinię na temat jednego i drugiego "sprzętu". Dla tych dziewczyn, które zastanawiają się nad rozpoczęciem przygody ze stemplowaniem lub nad wymianą swojego stempla może pomogę rozwiać wątpliwości. Przejdźmy do sedna sprawy.


Przedstawiam Wam mały różowy stempelek:



i ten większy, dwustronny, czarny stempel.


Czas na porównanie w pięciu kategoriach.



kategoria pierwsza:
Efekt:

Rzecz jasna-efekt zależy nie tylko od stempla, ale też płytki i samego lakieru. Do testów użyłam tylko sprawdzonych emalii, które wiem, że dobrze sprawdzają się przy stemplowaniu. W obu przypadkach korzystałam też z tej samej zdrapki.  Oczywiście stemplowanie wymaga mniejszej lub większej wprawy, a moja ocena jest, jak przy każdej recenzji, subiektywna, bo każdy ma inne potrzeby i wymagania.
Czarny stempelek jest nieco dokładniejszy, lepiej radzi sobie z małymi elementami. Różowy ma nieco twardszą gumę (o tym też za moment) dlatego gorzej sprawdza się, gdy wzorki mają sporo detali. Mam też wrażenie, że różnią się intensywnością odbitego wzorku. Czarny stempel jest bardziej klejący (?) a wzory są nieco bledsze, mam wrażenie, że nie zostawia całego wzoru na paznokciu. Czerwona, mniejsza końcówka jest podobnej twardości co gumna różowego stempla i sprawdza się bardzo podobnie do niego. Nie zauważam znaczących różnic między stemplami, każdy z nich ma zalety i minusy. Dużo zależy też od tego jak bardzo przykładam się do stemplowanie, jednym i drugim można pięknie odbić wzorki, zatem plus powędruje do obu stempli.

lewa strona-stempel czarny, prawa strona-stempel różowy






kategoria druga:
Jakość/trwałość stempla:

Miałam podzielić tę kategorię na dwie, ale jedna cecha jest bezsprzecznie powiązana z drugą.
Czarny stempel na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie masywniejszego, wykonanego z lepszego materiału. Różowy wypada dość... tandetnie w obecności kolegi.
Bez wątpienia najważniejszym elementem jest guma. Różowy stempel służy mi już dwa lata. Przez ten czas wymagał zmatowienia, bo przestawał sobie radzić tam dobrze jak wcześniej (absolutnie nie jest to minus, bo każdy stempel od czasu do czasu tego wymaga). Guma nie jest uszkodzona, nie nosi śladów używania. Czarny stempel posiada miększą końcówkę, która sprawdza się lepiej przy stemplowaniu. Niestety po niecałych trzech miesiącach ma już sporą wadę-guma popękała (?) pod wpływem mocniejszego przyciśnięcia jej palcem (z mojej winy, ale jednak), przez co w tym miejscu nie "łapie" lakiery z płytki. Czerwona, mała guma jest twardsza, podobna do tej z mniejszego stempelka. Używałam jej jedynie raz, jest w idealnym stanie.
Mimo, że to czarny stempel wydaje się być solidniejszy to mała wytrzymałość gumy decyduje o przyznaniu punktu w tej kategorii stempelkowi różowemu.






kategoria trzecia:
Komfort używania:

W tej kategorii pod lupę weźmy dwa elementy. Pierwszy z nich to wielkość i dopasowanie stempla do dłoni. Różowy stempelek jest niewielki, ma dość cienki uchwyt. Problem pojawiał się gdy miałam długie paznokcie-ciężko było mi stabilnie utrzymać go w dłoni. Czarny jest znacznie większy, grubszy. Wygodnie i bez problemów każdy jest w stanie go utrzymać i wygodnie odbijać wzory.
Drugi element to miękkość gumy. Aby dokładnie odbić wzór należy dość mocno przycisnąć ją do paznokcia. Im bardziej elastyczna końcówka, tym mniej siły wystarcza aby uzyskać zadowalający efekt . Dlatego też używanie czarnego stempla jest znacznie wygodniejsze dla stemplującego i bardziej komfortowe dla właściciela paznokci. Różowy z twardszą górą trzeba często mocno dociskać do płytki co dla mnie jest minusem. Plus dla większego z tego duetu.






kategoria czwarta
Cena:

Ceny obu stempli wahają się w zakresie kilku złotych. Różowy stempel to koszt 3-7 zł, a czarny 21-30 zł. Nasz portfel woli róż, plus dla niego.





kategoria piąta:
Dostępność:

Stemplowanie nie jest to szczególnie powszechną metoda ozdabiania paznokci, więc stacjonarnie spotkałam się raz lub dwa ze stemplami. Poza zestawami, na które czasem możemy trafić w sieciówkach z przeróżnymi gadżetami lub sklepach "dla wtajemniczonych", raczej trudno o płytki, stemple np. w drogeriach. Pozostaje internet. Tutaj mamy wybór od polskiego Allegro po chińskie BornPrettyStore. Myślę, że zakupy przez internet są już na tyle dostępne i powszechne, że możliwość kupienia czegoś tylko online nie jest wielkim minusem, tym bardziej, że wiele zagraniczych sklepów np. BPS oferuje darmową przesyłkę i rabaty (znajdziecie go u mnie  na dole, z prawej strony na pasku:)). Dostępność wypada podobnie, zatem plus dla obu stempli.




Podsumowanie:


Według licz to różowy stempel jest lepszy. Oba mają jednak swoje wady i zalety. Różowy stempel wygrał, ponieważ dla mnie jego "parametry" są bardzo dobre w stosunku do ceny. Niska kwota jaką za niego płącimy w połączeniu z całkiem dobrą jakością, praktyką i cierpliwością wystarczy do stworzenia pięknego manicure.
Myślę, że stemplowanie to w dużej mierze kwestia wprawy. Nie bez znaczenie są też lakiery jakich używamy, czy nawet same płytki. Czarny stempel ma mnóstwo zwolenniczek i wiem, że wiele z Was bezsprzecznie uważa go za znacznie lepszy niż jego różowy kuzyn. Ja obecnie też używam jego, szczególnie zdobiąc paznokcie innych, bo jest dla mnie po prostu wygodniejszy.
Zatem: jeśli ktoś zaczyna zabawę z tą metodą i chce wydać jak najmniej pieniędzy to polecam na początek niedrogi, różowy stempelek, a gdy ktoś często stempluje nie tylko sobie i jest w stanie sprawić sobie droższy o kilka złote gadżet to jak najbardziej zachęcam do sprawienia sobie czarnego stempla, chociażby dla samej "obudowy", bo gumowe końcówki, różnej twardości możemy dokupić i wymieniać według upodobania.




 A Wy, którego stempla używacie?
A może dopiero planujecie zakup i rozpoczęcie przygody ze stmeplowaniem?
















flower power

$
0
0

Intensywne kolory, kwiaty. Kiedy jak nie latem?!
Zapraszam na kwiatowo-kolorową dawkę energii.:)



Intensywny, wyrazisty miks, który nie wyszedł tak jak chciałam przez okrutnie ostrą płytkę do stempli. Na kilkanaście prób ani jedno odbicie na stemplu nie było takie, jak oczekiwałam. Płytka jest ostra, "kłaczki" z wacika na niej zostają, stempel ma problemy z dotarciem do najgłębszych zakamarków wzorku. Nie mam ma co wymagać za wiele, jest to płytka za ok. 4 zł, którą kupiłam dla "zygzaka".


W miksie postawiłam na 3, intensywne kolory, które już na blogu przewinęły się nie jeden raz, a ze stempli zrobiłam kwiatową naklejkę. Całość z pewnej odległości wyglądała naprawdę dobrze, więc miło było nosić trochę "kwiatowej mocy" na paznokciach. :)



Lubicie takie wyraziste, letnie zdobienia?







Artystyczna Środa (cz.IV)

$
0
0


Lada dzień rozpocznie się sierpień. Miesiąc spadających gwiazd.
Uwielbiam patrzeć w roziskrzone niebo,
dlatego dzisiejsza "Artystyczna Środa" przeniesie Was w miejsce idealne do oglądania sierpniowego nieba.
Dacie się namówić?:)


Gdy byłam mała chciałam zostać astronomem. Co prawda poszłam w nieco innym kierunku, ale nadal patrzenie w gwieździste niebo sprawia mi ogromną frajdę. Zimą czy to latem, uwielbiam wbijać wzrok w ten tajemniczy bezkres, którego dostrzegamy zaledwie maleńką część. Latem, głównie w sierpniu, Ziemia wpada w rój Perseid, a my, dzięki ciepłym nocom, możemy godzinami oglądać "spadające gwiazdy" i wymawiać dziesiątki życzeń! :)



Na paznokciach mam "sierpniowo-nocny miks". Lakier, jaki mam na dwóch paznokciach to Wibo, który widzieliście dwa lata temu (również w sierpniu:)) tutaj. Dzisiaj widzicie go położonego jedną warstwą na czarnej bazie. Pozostałe paznokcie to gradient i delikatny, brokatowy glitter. Na takim podkładzie pędzelkami namalowałam księżyc w pełni i zarys drzew-"choinek". Miało wyjść ładniej, ale sam sens zdobienia i tej "Artystycznej Środy" jest wystarczająco dobry dla jego publikacji. :)



Daliście się przekonać do oglądania nocnego nieba w najbliższym miesiącu?
A może wcale nie musiałam Wam o tym przypominać?:)










pastel pepper

$
0
0


Pastelowy, radosny odcień z nutą... pieprzu,
czyli lakier Lovely solo na paznokciach.
Zapraszam!:)


"Pastel pepper" to seria pastelowych lakierów z nutą pieprzu-tak pisze producent. Z tego co się orientuję dostępne są dwie wersje: błękit oraz ten, który posiadam ja, czyli łososiowy odcień (na zdjęciach wyszedł totalnie pomarańczowo). Do Rossmanna wybrałam się z zamiarem kupienia tego pierwszego, ale że promocja -40% wymiotła je wszystkie , zabrałam więc jego brata i tak oto jest i na blogu.


O ile nie jestem przekonana do kolorów skłaniających się ku pomarańczy ten nosiło mi się całkiem przyjemnie i myślę, że jeszcze nie jeden raz po niego sięgnę, gdy nie będę miała czasu na toppery, a nadejdzie chęć na coś ciekawszego niż tradycyjny, gładki kolor. Na paznokciach mam dwie warstwy lakieru, co w zupełności wystarcza dla uzyskania na paznokciach "nuty pieprzu". :)



Udanego, sobotniego wieczoru!




















kolorowe konfetti

$
0
0




Ostatni raz malowałam paznokcie całe na czarno w niepamiętnych czasach.
Nie pozostawiłam jednak czerni solo. Przełamałam ją kolorowymi ozdobami, a całość zgasiłam matem.
Ciekawi co z tego wyszło?:)



Topper Vipery mam już dobry rok. Cierpliwie czekał na swój debiut, aż nadszedł jego dzień. Niestety pierwszy i zapewne ostatni. Na paznokciach mam go dwie warstwy+specjalne wybierania ozdób, które niemiłosiernie odstawały i zahaczały o wszystko, co tylko mogły. Jedna warstwa topu Seche Vite nie wystarczyła, więc uznałam, że to dobry moment na zdenkowanie jednego z matujących top coatu. Niestety upały i końcówka lakieru nie są dobrym połączeniem i tym razem okropnie współpracowało mi się z matującym Lovely. Smużył, ekspresowo wysychał, a do tego strasznie bąbelkował. Wszystko wynagrodziła jednak trwałość, bo manicure wytrzymał w świetnym stanie kilka dni.:)
przed zmatowieniem


Która wersja bardziej Wam się podoba? Błysk czy mat?




bluberry roses

$
0
0



Prosty sposób na urozmaicenie jednokolorowej hybrydy?
Odbicie na nim stempelków i potraktowanie lakieru hybrydowego jako baza pod zdobienia.
Proste? Proste! :)



 Kilka słów wyjaśnienia:

Początek sierpnia minął pod znakiem totalnej dezorganizacji na blogu, nie pojawiła się ani "Bitwa Tygodnia", ani "Artystyczna Środa". Rzecz jasna-jakbym bardzo chciała to czas znalazłabym, ale miałam sporo spraw do załatwienia w kwestii studiów, a malowanie paznokci w takich temperaturach często kończy się nieestetycznymi smugami. Mimo, że jestem ciepłolubna to jednak moja górna granica "optimum" przebiega gdzieś w okolicy 30-tu stopni, a nie 37-miu.:)


Co mam na paznokciach?
Do moich zbiorów dołączyły dwie hybrydy Mistero Milano. Obecnie jestem w trakcie testowania i baza tego zdobienia to "wrzosowe pole" tej firmy.
Po kilka dniach noszenia jednokolorowej hybrydy zawsze nachodzi mnie ochota na jej ściągnięcie, więc paczka od BornPrettyStore spadła mi z nieba. Jako, że bardzo lubię wszelakie róże na paznokciach, na pierwszy ogień musiała pójść kwiatowa płytka. Na szaro-miętowej bazie obiłam ciemnym, fioletowo-granatowym Golden Rosem wzór.





Podobają Wam się borówkowe róże? Czy może stawiacie na klasyka-czerwone?














http://www.bornprettystore.com/1box-mixed-color-glitter-powder-hexagon-shape-powder-sheets-tips-nail-decoration-p-18755.html
kod rabatowy do sklepu BPS




Bitwa Tygodnia: naklejki

$
0
0

Naklejki na paznokcie. Wynalazek, dzięki w któtkim czasie zmienimy zwykły manicure w coś ciekawego i niebanalnego.
Do wyboru tradycyjne naklejki i tzw. wodne.
Które lepiej się sprawdzają?
Zapraszam na recenzję porównawczą.





Pogoda nie sprzyja pisaniu. Prawie 30 stopni w pokoju to dla mnie jednak o kilka za dużo i gdyby nie to, że zdążyłam wcześniej przygotować sporą część tego wpisu to pewnie znów odpuściłabym sobie.
Przejdźmy zatem do konkretów! Myślę, że bohaterów bitwy nie muszę Wam przedstawiać. :)
Wspomnę tylko, że po lewej stronie są naklejki tradycyjne, a po prawej-wodne.



Kategoria pierwsza:
Efekt:
Naklejki mają przeróżne wzory, kolory i rozmiary. Możemy znaleźć  klasyczne, czarne paski, po całopaznokciowe pejzaże. Efekt jaki dają, nie zależy od samych naklejek-rzecz jasna i oczywista. Może być niesamowity, minimalistyczny manicure albo pełen kolorów i bajerów, robiący efekt "wow". Ja wezmę pod uwagę efekt ostateczny i możliwości jakie poszczególne naklejki dają.
Te tradycyjne zazwyczaj dają producentowi mniejsze możliwości rozmiarowo-kolorystyczne. Prawdę mówić nie spotkałam jednocześnie z całopaznokciowymi, kolorowymi i przy tym "zwykłymi" naklejkami. (Pisząc "zwykłe" mam na myśli, te które mają tradycyjne klej). Jeśli malowanki, obrazy i inne cuda, rozmiarem dostosowane do pokrycia całej płytki, to tylko wodne. (Jeśli się mylę, to mnie poprawcie!) Tradycyjne nalepki bronią się możliwością umieszczenia na nich różnych ozdóbek typu diamenciki (które w dobrej połowie przypadków odpadały od reszty zanim zdążyłam nakleić naklejkę), na wodnych nigdy nie spotkałam się z czymś takimi.
Efekt końcowy to też to, jak wygląda całość, pokryta topem. Tradycyjne naklejki są grubsze, przez co często na paznokciu jest widoczna granica ozdoby. Wodne, znacznie cieńsze od koleżanek po fachu, potrafią w tak subtelny sposób stopić się z paznokciem, że ciężko określić czy mamy do czynienia z naklejkami, malowankami czy może "czymś" naklejonym na całego paznokci.
Ponieważ dla mnie to naklejki wodne dają większe możliwości, efekt jest bardziej spektakularny, to one wygrywają w tej jakże istotnej kategorii.

plewa strona-tradycyjne naklejki, które okopie się kruszą, lewa-wodne




Kategoria druga:
Trwałość/jakość:
Trwałość jest bezpośrednio związana z jakością naklejek. Duże znacznie ma też top, którym utrwalamy ozdoby, czy nawet to, w jaki sposób ją zaaplikujemy.
Tradycyjne naklejki, te gorszej jakości, są często wykonane z dość sztywnego, jak na naklejkę przystało, materiału, który potrafi odstawać od płytki, szczególnie, gdy ktoś ma ją mocniej zaokrągloną (jak na przykład jest w moim przypadku). Prosta analiza: odstająca naklejka=zahaczanie o ciuchy, włosy=szybsze jej odklejenie. Znajdziemy oczywiście te, wykonane z cienkiego tworzywa, ale zazwyczaj lepsza jakość, w ich przypadku, oznacza cenę od 5-ciu złoty wzwyż za kartonik.
Ich wodne koleżanki są cieniutki, przez co ładnie dopasowują się do kształtu płytki. Nawet te, którymi pokrywamy całego paznokcia. Czasem zdarzało mi się, pozaginać naklejkę, która posklejała się, czy rozciągnąć ją za bardzo, ale to już efekt mojej mało precyzyjnej aplikacji i braku staranności.
Plus dla naklejek wodnych, ponieważ nawet te za 1,50 zł zawsze pięknie przylegają do płytki i o ich trwałości decyduje top utrwalający, a nie sam produkt, co nie ma miejsca w przypadku tych tradycyjnych.



Kategoria trzecia:
Aplikacja:
Tradycyjne naklejki aplikuje się na płytkę jak... jak każde inne naklejki. Odklejamy z kartonika, naklejamy i już.
Naklejki wodne wymagają więcej zachodu i wprawy. Kartonik z wyciętym wzorkiem wkładamy na kilkanaście sekund do wody (ważne, aby nie zapomnieć o odklejeniu folii ochronnej), odklejamy cienki wzorek (i tutaj pojawiają się pierwsze schody dla niewtajemniczonych), po czym nakładamy cieniutką ozdobę na płytkę. Mokra naklejka lubi "jeździć" po paznokciu, co dla mnie nie jest wadą, bo mam czas na umiejscowienie jej tak, jak sobie to zaplanuję (czego nie można zrobić w przypadku tradycyjnych naklejek, które od razu "łapią" się do paznokcia). Inną wadą tradycyjnych naklejek jest to, że czasem lubią się kruszyć oraz to, o czym już wspominałam-odstawać od płytki. Wodne, przy braku wprawy, lubią się sklejać (przy czym odratować się tego przeważnie nie da), rozciągać a niezdary mogą mieć problem z obsługą małych elementów pęsetą. Obie metody wymagają wprawy, ale to tradycyjne naklejki wymagają mniej wprawy i bajerów do aktywacji kleju. Plus dla nich, chociaż odrobina praktyki i naklejanie wodnych cudów nie jest żadnym problemem. 




Kategoria czwarta:
Cena:
Oba rodzaje naklejek oscylują w podobnych cenach. Ceny wodnych naklejek zaczynają się od ok. 1-1,50 zł na polskich aukcjach internetowych, a tradycyjnych od 0,50-1 zł. Wiele zagranicznych sklepów oferuje zestawy naklejek, więc kartonik całopaznokciowych naklejek wodnych może kosztować nas mniej niż złotówkę.  W sklepach stacjonarnych zazwyczaj ceny tradycyjnych naklejek to przedział 3-10 zł. W stosunku do jakości i większej "oryginalności" to naklejki wodne są bardziej opłacalne.



Kategoria piąta:
Dostępność:

Naklejki wodne nie są zbyt popularne, większość dziewczyn dowiaduje się o nich dopiero z sieci, czy od koleżanek, które interesują się, mniej lub bardziej, stylizacją paznokci. Oba rodzaje ozdób bez problemu dostaniemy w sklepach internetowych. Naklejki tradycyjne zazwyczaj znajdziemy w większości drogerii lub małych, osiedlowych sklepach kosmetycznych. Z naklejkami wodnymi spotykam się bardzo rzadko stacjonarnie. Można by uznać zatem, że dostępność tradycyjnych jest znacznie lepsza, ale... ale niestety zazwyczaj kosztują one znacznie więcej niż te w sieci, więc ich kupno opłaca się tylko w momencie, gdy chcemy jednorazowo spróbować "z czym to się je" lub zakupić je na jakąś specjalną okazję i nie mamy zamiaru kupować ich w większych ilościach. Przyznaję zatem plus tradycyjnym naklejkom, ale gdybym miała odnieść kontekst do ceny to plus otrzymałyby wodne, bo jednak zakupy online nie są obecnie niczym wymyślnym i niedostępnym.




Podsumowanie:


Różnica w liczbach nie jest wielka, ale biorąc pod uwagę kategorię i to, jak niewielką przewagę uzyskały zwykłe naklejki w jednej  z nich, bitwę wygrywają naklejki wodne. Prawdę mówiąc-na to miałam nadzieję, ponieważ bardzo je lubię i dość często po nie sięgam. Szybki, prosty sposób na niesamowite wzory na paznokciach i dobra trwałość, a wszystko to, można znaleźć często za zaledwie 2-3 zł. Czego chcieć więcej?
Należy jednak pamiętać, że można znaleźć świetne naklejki tradycyjne, które utrzymają się dobre kilka dni, jak też wodne, których wzór na paznokciach nie będzie przypominał tego z kartoniku. Ja trafiłam na jedne i drugie, ale to jednak częściej trafiam świetne naklejki wodne niż zwykłe, biorąc pod uwagę podobną cenę. Wszystko jest to do przetestowania, tym bardziej, że nie są to drogie rzeczy.



Lubicie naklejki?


Trzymajcie się chłodno!:)



esy floresy

$
0
0


Moje odkrycie roku-stemplowe naklejki!
"Esy floresy" w zimnych, morskich kolorach.
Dacie się ochłodzić?:)

Długo wzbraniałam się przed wszelakimi eksperymentami ze stemplami. Dopiero Projekt Stemplowej Maniaczki (którego podsumowanie pasowałoby mi wreszcie zrobić!) otworzył mi oczy na cuda, jakie można wyczarować dzięki temu wynalazkowi.
Nowa, piękna płytka od BornPrettyStore to ładny zestaw "esów-floresów" nadających się do kolorowania. To waśnie z jej użyciem pierwszy raz zrobiłam typową, stemplową naklejkę. Wcześniej malowałam wzorki lakierami i odbijałam na paznokcia. Tym razem poczekałam aż wzór dokładnie wyschnie, pokolorowałam go farbkami akrylowymi, pokryłam gruszą warstwą topu i potraktowałam go jak całopaznokciową naklejkę.
Początkowo miało być energetyczne zdobienie w intensywnych, słonecznych kolorach, ale ostatecznie wybrałam różne odcienie niebieskiego. Muszę nieskromnie przyznać, że jestem zadowolona (jak na pierwszy raz!).:)

Tak wyglądało to w trakcie:


A tak później na końcu:



Lubicie bawić się w kolorowanie stempli?
Mnie przypomina to malowanie antystresowych kolorowanek, które jakże obecnie są modne.;D













http://www.bornprettystore.com/1box-mixed-color-glitter-powder-hexagon-shape-powder-sheets-tips-nail-decoration-p-18755.html
kod rabatowy do sklepu BPS




Artystyczna Środa (cz. V)

$
0
0

Kolejna Artystyczna Środa.
Dzisiaj wracam do tradycyjnych rysunków.
Motyw przewodni: pióro.
Zapraszam!


 Dzisiaj będzie krótko, zwięźle i na temat. Temperatura i słońce tak skutecznie mnie "podgrzewają", że wyparowuję wszelakie resztki umiejętności logicznego, ciekawgo pisania (których i tak nie mam za wiele;D).
Nie jestem wielką fanką wszelakich modnych, tatuażowych wzorów jakim ostatnio  jest m.in. łapacz snów. Mimo to lubię sam proces jego rysowania-geometria pozwalająca na swego rodzaju dowolność, a pióra są elementem, który nie wymaga wielkiej staranności, jego malowanie pozwala na zrelaksowanie się w pełni, a sam uniwersalny kształt na tworzenie z nich różnych różności, które zobaczycie za sekundę.

styczeń 2014

marzec 2014

nic nadzwyczajne, ale jak już pióra to... pióro :) wrzesień 2014


sierpień 2015


 Lubicie piórkowe motywy?









wedding roses

$
0
0

 Delikatne zdobienia sprawdzają się na każdą okazję, każdą porę roku i na każdych paznokciach.
Dzisiaj kolejny stemplowy manicure, tym razie w wersji lekkiej i stonowanej.



Znów upalnie, znów krótko i na temat.
Zmieniłam kształt paznokci. Kiedyś migdałki nie podobały mi się kompletnie, teraz przekonałam się do nich i całkiem miło mi się je nosi. Mam wrażenie, że są "łatwiejsze w utrzymaniu" i lepiej w tym momencie u mnie wyglądają, bo kwadratowe paznokcie przeszkadzały mi w wielu czynnościach, odkształcały się i w efekcie wyglądały na nierówne, co nie było zbyt estetycznie.


Przyzwyczajona do słabego krycia bieli, szczególnie podczas stemplowania, nałożyłam na paznokcie jasny róż z myślą o przetestowaniu lakieru do stempli Konad, który otrzymałam od BornPrettyStore.
Wzory, które widzicie, pochodzą z płytki, którą widzieliście już tutaj. Całość zaakcentowałam srebrnymi ćwiekami i powstał delikatny manicure, który kojarzy mi się ze... ślubem. :)





Udanego weekendu!









http://www.bornprettystore.com/1box-mixed-color-glitter-powder-hexagon-shape-powder-sheets-tips-nail-decoration-p-18755.html
10-cio procentowy kod rabatowy na zakupy w sklepie BPS



lakierowo-ozdobna wyprzedaż blogowa

$
0
0


Sporo lakierów leży u mnie prawie nieużywanych.
Co kilka miesięcy sporą ilość wyrzucam, bo nie nadają się do malowania.
Szkoda aby się marnowały, dlatego też ogłaszam pierwszą lakierowo-ozdobną wyprzedaż.
Zapraszam!:)



 Jakiś czas temu miałam manię kolekcjonowania lakierów. A to ten może jeszcze się przyda, ten będzie ładnie wyglądał z pomarańczą (której nigdy i tak nie noszę), tamten nada się do sukienki... Obecnie wiem, że wystarczy mi znacznie, znacznie mniej lakierów. Nie chcę jednak nagle pozbywać się ich większości, nadal mam ich ok. 80-90 i 20 hybryd, co jest dla mnie dość dużą liczbą, tym bardziej, że wiele z nich było użytych jeden raz, kupionych na szczególną okazję itd. i po prostu leżą, zasychają i czekają na swoją kolej w podróży do kosza.

Lakiery, które tutaj widziecie sprzedają, bo są w dobrym stanie, część z nich jest nieużyta ani razu, a na inne nie mam pomysłów, są mi po prostu zbędne.  Może Wy dacie im nowe życie. :)
Nie są to lakiery "z wyższej półki". Powiedziałabym nawet, że wszystkie są z tych tanich, ale mimo to żal wyrzucać skoro jeszcze można jest wykorzystać.

Połowę kwoty ze sprzedaży przekazuję na cele charytatywne-myślę, że nie muszę tutaj wspiminać jaką wagę ma chociażby jedna złotówka, wystarczy popatrzeć na liczbę osób, które pomogły Kajtkowi jakiś czas temu.

Zobaczcie co mam Wam do zaoferowania:

 Lakiery:
 

  •  Golden Rose"Carnival" nr 12, użyty jeden raz, 6 zł
  •  Vipera"Roulette" nr 40, użyta 1 raz, 5 zł
  •  Essence"Special Effect Topper" nr 19 "bird of paradise", nieużywany, 6 zł


  •  NYC"Rock Muse" nr 005 "red hot", nieużywany, 3 zł
  •  Lovely"Blink Blink" nr 5, użyty jeden raz, 4 zł
  •  Lovely  "Baltic Sand"  nr 4, użyty raz, 4 zł, lakier piaskowy
  •  


  •  Life nr 22, użyty raz, 2,50 zł
  •  Vipera"Polka" (nie posiadam naklejki, jest to srebrno-czarny glitter zawierający niteczki, brokat i większe, kwadratowe drobinki), 3 zł
  •  Golden Rose"Miss Selene" nr 173, użyty jeden raz, 2 zł
  •  
  •  
  •  Catrice nr 30 "meet me at colar island ", zużycie ok. połowy, 2 zł
  •  Bell"French Manicure" nr 07, nieużywany, 3,50 zł
  •  Celia"Floris" nr 4 "jasmine", nieużywany, 3 zł
  •  


  •  Quiz, "Safari", neonowy róż, nieużywany, 2,50 zł
  •  MIYO"Mini Drops" (starty numerek, jest to pomarańczowo-rudy odcień z shimmerem), użyty jeden raz, 2,50 zł
  •  Golden Rose"Selective",użyty 2-3 razy, 2,50 zł
  •  


  •  Lovely"Crystal Strenght" (numerek starty, jest to nude wpadający w brudny róż z shimmerem), 2 zł
  •  Ados"Texture", nr 01, użyty 2 razy, 3,50 zł, lakier piaskowy
  •  Miss Sporty"Metal Flip", nr 050, użyty jeden raz, 4,50 zł


  •  Wibo"Express  Growth" (numerek starty, ale jest to jasny, mleczny kolor, wpadający lekko w fiolet/róż z mnóstwem opalizujących drobinek), użyty jeden raz, 2 zł
  •  Wibo"Express Growth" (brak numerka, jest to fiolet wpadający w fuksję, ze strebnymi drobinkami), nieużywany, 2 zł
  •  Wibo"Amazing", nr 4, użyty jeden raz, 2 zł

  •  
  •  Vipera"Salamandra" nr2, zużycie ok. połowy 3 zł
  •  Vipera"Salamandra" nr 6, zużycie ok. połowy, 3 zł
  •  Wibo "Express Growth", top coat "fluo top", nieużywany, 2,50 zł  


  •  
  •  Wibo"Granite Sand" nr 1, użyty jeden raz, 4,50 zł, lakier piaskowy
  •  Wibo"Extreme Nails", nr 541, nieużywany, 4 zł
  •  Wibo"Summer Extreme Nails", nieużywany, 4 zł
 
 
MIYO"Nailed it", nieużywany, 2 zł
(jest zabrudzony lakierem, który pękł w paczce i zalał inne produkty)
 
+ popielaty marmurek Lemax, użyty 2 razy w cenie 2 zł, którego zabrakło na zdjęciach


Ozdoby:


 naklejki wodne w cenie 1,50 zł za każdy kartonik
 

 tradycyjne naklejki, pełnowymiarowe opakowania, w cenie 2 zł za opakowanie
(jak na tradycyjne naklejki są naprawdę świetnej jakości, możecie przejrzeć różne zdobienia z nimi gdy cofniecie się do czerwca i lipca 2013)


 Zestaw 14 opakowań ozdób. Przeróżne. Wszystkie za 5zł, myślę, że nie ma sensu się rozdrabniać.


 folia opalizująca, kruszona, całe opakowanie, nieotwierane, 1,50 zł
szablon do malowania 1 zł 

 

 słoiczek z piaskiem 1,50 zł
słoiczek z neonowymi kwiatami 1 zł


fiolki z bulionami po 1 zł


mała płytka- 1,50 zł
duże po 2,50 zł.



 I tym sposobem zobaczyliście wszystko, co mi zbędne, ale nadające się do użycia.



 Miłego odpoczynku.
I zachęcam do zakupów-rzecz jasna!:)















Bitwa Tygodnia: przyrządy do odsuwania skórek

$
0
0


Piękne paznokcie to nie tylko ładnie pomalowana płytka. 
To też zadbana oprawa, czyli skórki wokół paznokcie, które często potrafią sprawiać, nie mniejsze niż paznokcie, problemy.
Odsuwanie zarastających na płytkę skórek to istotny element manicure. 
Nie tylko pozwalający uzyskać estetyczny wygląd paznokcie, ale też przedłużający trwałość lakierów.
Zapraszam zatem na recenzję porównawczą dwóch przyrządów służących do usuwania niechcianych skórek.



Nie jestem zwolenniczką wycinania skórek, czy to cążkami czy radełkiem. Preferuję ich systematyczne odsuwanie i dbanie o nie przy każdym manicure, a nie tylko raz na jakiś czas. Do tego potrzebne są przyrządy, które to zadanie ułatwią: drewniane patyczki lub dłutko (kopytko). To właśnie pomiędzy tymi dwoma, pozornie zbędnymi gadżetami, rozegra się bitwa tego tygodnia.


Przejdźmy do konkretów.


kategoria pierwsza:
Efekt:

Dobrze odsunięte skórki to nie zadanie dla samego patyczka czy dłutka.  Niezbędne jest ichzmiękczenie, do którego możemy użyć albo specjalnego preparatu albo wykonać ciepłą kąpiel z dodatkiem olejków czy chociażby zwykłego żelu pod prysznic (i przeznaczane do tego preparaty i żel po prysznic mogą wysuszać skórę, ale bez zmiękczenia ciężko będzie usunąć niechciane skórki i błonki).
Gdy już przygotujemy nasze paznokcie możemy działać dłutkiem lub patyczkiem. I tutaj wiele nie będę się rozpisywać-dłutkiem, jak i patyczkiem, możemy ładnie odsunąć skórki jeśli będziemy tylko chciały. To detale decydują, że dla mnie lepsze okazują się patyczki. Są mniejsze przez co łatwiej dotrzeć do boków paznokcia. Mniejszy kształt pozwala na precyzyjniejsze odsuwanie skórek, szczególnie jeśli ktoś nie robi tego systematycznie i ma co usuwać. Ja mam dość okrągłą linię skórek, więc duże dłutko nie pozwala na taką dokładność jak patyczki. Kopytko ma nieco zaokrągloną końcówkę, która ma za zadanie dopasowywać się do płytki  i pozwolić na precyzyjniejsze odsunięcie skórek, ale czasem ktoś ma bardziej płaską płytkę, ktoś inny bardziej wypukłą, więc plusem jest to wtedy, kiedy nasz kształt pasuje do dłutka. Dłutko ma większy rozmiar końcówki, więc praca nim zazwyczaj jest krótsza, ale mimo to lepszy efekt, po jednorazowym użyciu, uzyskuję dzięki patyczkom.





kategoria druga:
Jakość/trwałość:

Patyczki są jednorazowego użytku. Szczególnie pod wpływem preparatów zmiękczających rozmiękają i nadają się jedynie do wyrzucenia-takie jest ich przeznaczenie, producenci nie obiecują trwałości, poza tym jest to przecież niczym nieutrwalone drewno . Dłutko jest narzędziem wielokrotnego użytku, wystarczy je przetrzeć i możemy schować do szuflady do następnego użycia. Jest dobrą opcją dla osób, robiących manicure innym, ponieważ wystarczy je zdezynfekować i możemy odsuwać nim skórki kolejnej osobie. Plus dla niego, chociaż trwałości patyczków nie uznaję za minus, bo takie jest ich "przeznaczenie".



kategoria trzecia:
Komfort używania:
Sporą część napisałam już przy efekcie-patyczki są bardziej precyzyjne, a praca dłutkiem zajmuje mniej czasu. Odsuwanie skórek to czynność, przez którą możemy nie tylko pozadzierać skórki, ale też uszkodzić płytkę paznokcia. Zazwyczaj ma to miejsce gdy wycinamy je tznw. radełkiem i nieświadomie "ścinamy" kawałki paznokcia. Niestety metalowe narzędzia mają to do siebie, że odrobina nieuwagi i możemy zrobić sobie mała krzywdę. Podobnie jest z kopytkiem. Zbyt mocne dociśnięcie może spowodować odkształcenie szczególnie wrażliwej części paznokcia, która znajduje się przy granicy z skórkami. Patyczki drewniane są miększe od metalu przez co bezpieczniejsze dla naszych paznokci i wymagają mniej umiejętności podczas używania niż kopytko.
Dłutko jest za to większe, przez co stabilniej leży w dłoni.
 Myślę, że oba produkty zbiorą plusy i minusy. Gdy odsuwam skórki patyczkiem i wiem, że za tydzień nie potrzebuję znów tak precyzyjnego ich usuwania to wybieram następnym razem radełko. Wtedy jednym i drugim produktem pracuje mi się dobrze i spełnia swoje zadania, jednak ze względu na bezpieczeństwo i efekt końcowy, jaki uzyskałaby osoba początkująca z problematycznymi skórkami, plus wędruje do patyczków. 




kategoria czwarta:
Dodatkowe zalety:

Dłutko świetnie sprawdza się do ściągania hybrydy. Jjest twardsze niż patyczek, więc łatwiej i szybciej zdrapuje się nim lakier.
Patyczki, zwilżone lub zamoczone w topie,  wykorzystuję do nakładania ozdób (cyrkonii, ćwieków). Dobrze zastępują też sondę podczas robienia kropek. Podobnie jak dłutko  nadają się do ściągania hybryd. Wykorzystuję je również przy naklejaniu naklejek wodnych-"przymiażdżam" i dopasowuję naklejkę przy skórkach, szczególnie te całopaznokciowe.
Patryczki są bardziej wielozadaniowe, więc za dodatkowe fundacje to one dostają plus.





kategoria piąta:
Cena:

Oba produkty mieszczą się w sporych przedziałach cenowych. Patryczki w drogeriach internetowych możemy znaleźć już od 1 zł za 10 sztuk, w sklepach stacjonarnych zazwyczaj ich ceny zaczynają się od 2-3 zł, przeważnie w zestawie 5 patyczków. Kopytko to inwestycja o kilka złote większa, zazwyczaj ceny zaczajają się od ok. 5-6 zł, kończąc na 30 zł lub wyżej. Tańsze pozornie wydają się patyczki, ale dłutko jest bardziej żywotne. Zatem, biorąc pod uwagę, że oba produkty możemy kupić za mniej niż 10 zł, oba dostają plus.



kategoria szósta:
Dostępność:

Oba produkty są dość popularne i łatwo dostępne. Rossmann, Hebe, osiedlowe drogerie, o sklepach internetowych nie wspominam. Kopytko, często jest też w duecie z radełkiem, ale zazwyczaj jest ono plastikowe i ma kształt płaski jak patyczek (nie dopasowuje się do płytki), do czego nie jestem przekonana. Tak czy inaczej oba narzędzia które pokazuję w tym poście powinnyśmy dostać już w pierwszej albo w drugiej drogerii do której się wybierzemy.



Podsumowanie:

 Patryczki są najbardziej klasycznym rozwiązaniem jeśli chodzi o odsuwanie skórek. Wbrew ich przeznaczeniu, potrafią wytrzymać w dobrym stanie kilka użyć. Są też bezpieczniejsze od metalowych narzędzi, nie wymagają też wielkiej wprawy. Myślę zatem, że zasłużyły na tytuł "lepszego".
Dłutko świetnie sprawa się przy hybrydzie i pewnie gdyby nie ona, to byłoby mi ono zbędne.


 Jaki jest Wasz zestaw do odsuwania skórek?
Praktykujecie też ich wycinanie?



white feathers

$
0
0

Kolejna płytka od BornPrettyStore.
Tym razem coś dla fanek indiańskich klimatów i symbolu ulotności, czyli piór.
Zapraszam na delikatne, ale wyraziste zdobienie!




Białe wzory to coś, co pokochałam dzięki Konadowi od BornPrettyStore, który jest pięknie napigmentowany i inne białe lakiery mogą się przed nim chować. To, że lubię motyw piór mogliście przekonać się w poprzedniej Artystycznej Środzie, więc gdy znalazłam płytkę z piórkami długo nie zastanawiałam się nad jej wyborem. Dzisiaj jej pierwsza odsłona, czyli białe piórka na błękitnym tle.



a tak rzeczywiście wygląda odbijanie całopaznokciowych wzorów ;D



http://www.bornprettystore.com/1box-mixed-color-glitter-powder-hexagon-shape-powder-sheets-tips-nail-decoration-p-18755.html
10-cio procentowy kod rabatowy na zakupy w sklepie BPS










WAŻNE!
Dzisiaj oddają komputer do naprawy. Przygotowałam zdjęcia na kilka wpisów, które postaram się systematycznie dodawać korzystając z komputera brata i do końca sierpnia będę nadal tutaj dość często, nie wiem co będzie później, ale mam nadzieję, że naprawa pójdzie w miarę sprawnie.
Nie będzie pojawiała się "Bitwa Tygodnia", dwa zdobienia do "Artystycznej Środy" mam gotowe, więc tej serii nie zabraknie. Pojawi się też jeden wpis z nieopublikowanymi zdobieniami oraz pomęczę Was jeszcze postami z płytkami od BPS.



Artystyczna Środa (cz. VI)

$
0
0


"Artystyczna Środa" w tym tygodniu wypada w... czwartek! :)
Nadal pozostaję w klimatach nocnego, sierpniowego nieba.
Zapraszam!



Bardzo polubiłam przygotowywanie zdobień do tej serii. Mimo, że nie zawsze wszystko wyjdzie tak jak chce, to myślę, że takie "obrazy" są świetnym treningiem w malowaniu farbkami. Zawsze też chciałam malować akrylami różne "pejzaże", ale wizja zapełniania wielkiej kartki papieru mnie przerażała, bo mój zapał mijał zanim namalowałam połowę tego, co planowałam. Paznokcie są małe, więc trzeba od razu zabierać się za konkrety i nie kombinować, bo powstanie gruba warstwa farbek c wygląda, po prostu, źle. Za to pokochałam malowanie takich rzeczy właśnie na paznokciach. Mam nadzieję, że będzie mi szło już tylko lepiej i lepiej. :)

Na paznokciach scena z górami i jeziorem (wygląda na jezioro/nie wygląda na jezioro) z nocnym niebem w tle. Pewnie dojrzycie też spadające gwiazdy, które rzekomo podziwiają ludzie, będący na serdecznym palcu, którzy dla mnie wyglądają jak... żołnierze z karabinami maszynowymi. ;D

niezbyt korzystne zdjęcie, mój paznokieć wygląda na kompletnie krzywy

Ściskam mocno,









Viewing all 78 articles
Browse latest View live