Cześć, czołem!
Albo "miau!" po dwóch tygodniach nieobecności.
Dzisiaj przychodzę do Was ze kocim zdobieniem i szybką recenzją naklejek, które otrzymałam w ramach współpracy ze sklepem Lady Queen.
W zestawie dostajemy 12 sztuk naklejek sporej wielkości. Szerokie i długie, co już na wstępie mnie... zirytowało. Z autopsji wiem, że pod wszelakie całopaznokciowe cuda lepiej nałożyć cokolwiek jasnego, kryjącego na paznokcie. Tak też zrobiłam. I dobrze, bo naklejki nie są transparentne mimo intensywnego, malinowego różu jaki ukazuje się naszym oczom wprost z opakowania. Ozdoby mają klej, więc raz, dwa i nakładamy je od razu na płytkę. Tutaj zaczynają się schody. Naklejki marszczą się, zaginają, wystają, rozciągają. Może to ja nie mam cierpliwości do takiej zabawy, ale sama aplikacja tam mnie zniechęciła, że zrezygnowałam z nakładania ich na drugą dłoń.
Co okazało się dobrym wyborem, bo... bo mimo topu, którym starałam się dojechać jak najstaranniej do wszystkich brzegów paznokci naklejki podczas np. mycia włosów, zahaczały i zaczynały "jeździć" po paznokciach. W efekcie trwałość wniosła jakieś 30 godzin.
Koniec tego narzekania, zapraszam na zdjęcia, bo wzór jest genialny i jako fanka kotów cieszę się, że nosiłam takie cudaki na paznokciach nawet niecałe dwa dni. :)
Życzę Wam miłego wieczoru,
a tymczasem ja zaczynam zbierać się do pracy!